wtorek, 27 grudnia 2011

George R.R Martin-Pieśń Lodu i Ognia-Taniec ze Smokami Część 1



O serii: Dalsze losy bohaterów walczących o żelazny tron Westeros...

O książce: Po wielkiej bitwie przyszłość Siedmiu Królestw wciąż wydaje się niepewna …

Na wschodzie Daenerys Targaryen, ostatnia z rodu Targaryenów, włada przy pomocy swych trzech smoków miastem zbudowanym na pyle i śmierci. Daenerys ma jednak tysiące wrogów i wielu z nich postanowiło ją odnaleźć…

Tyrion Lannister, uciekłszy z Westeros, gdy wyznaczono nagrodę za jego głowę, również zmierza do Daenerys. Jego nowi towarzysze podróży nie są jednak obdartą bandą wyrzutków, jaką mogliby się wydawać, a jeden z nich może na zawsze pozbawić Daenerys praw do westeroskiego tronu…

Północy broni gigantyczny Mur z lodu i kamienia. Tam właśnie przed Jonem Snow, dziewięćset dziewięćdziesiątym ósmym lordem dowódcą Nocnej Straży, stanie najpoważniejsze jak dotąd wyzwanie. Ma bowiem potężnych wrogów nie tylko w samej Straży, lecz również poza nią, pośród lodowych istot mieszkających za Murem…

W czasie narastających niepokojów fale przeznaczenia nieuchronnie prowadzą bohaterów do największego ze wszystkich tańców…

Na "Taniec ze Smokami" czekałem sześć lat, opłaciło się gdyż jest to jeden z lepszych tomów serii oraz stanowi ogromny kontrast dla nudnej i monotonnej uczty dla wron....

Wydarzenia w „Tańcu ze smokami” biegną paralelnie do tych z poprzedniego tomu, „Uczty dla Wron”, tym razem jednak czytelnik towarzyszy innej grupie bohaterów. Jednym z wielkich plusów warsztatu Martina jest to, że z wielkim wyczuciem opisuje miejsca i krajobrazy, dzięki czemu natychmiast czuje się ich atmosferę. W „Tańcu…” to bardzo istotne, ponieważ dzięki podzielonej narracji czytelnik ma szansę odwiedzić mroźną Północ, skwarne i pełne pyłu Meereen, gdzie nawet słońce wydaje się zachodzić krwawo, wilgotne tereny rzeki Rhoyne, miasta oddzielone od Westeros Wąskim Morzem… Za każdym razem poza główną postacią zmieniał się klimat opowieści, co nie pozwalało nawet na chwilę nudy. Słuchając różnych opinii niejednokrotnie spotykałem się ze zdaniem, że począwszy od „Uczty…” poziom sagi spada i „Taniec ze smokami” również nie trzyma wysokiego poziomu trzech pierwszych część. Choć przy „Uczcie…” miałem takie wątpliwości, pierwszą część „Tańca…” uważam za bardzo udaną. Pamiętać należy, że to środek opowieści, moim zdaniem najtrudniejszy moment, w którym trzeba pewne treści przekazać, wątki się mnożą, a jeszcze nie sposób ich rozwiązać. Po rewelacyjnym początku nie tak łatwo jest trzymać równy stopień napięcia przez cały czas. Ja traktuję tomy czwarty i piąty jako rozwinięcie, które zmierza do epickiego (wierzę w to mocno) rozwiązania. Już podobno w drugiej części tomu piątego akcja dostarcza czytelnikowi mocnych wrażeń i urywa się w takich momentach, że oczekiwanie, aż Martin napisze kolejne dwie części wydaje się być wyrafinowaną torturą… Mam nadzieję, że wkrótce sam się o tym przekonam. Jednak już i w pierwszym tomie „Tańca…” ciśnienie może skoczyć, pojawiają się bohaterowie, o których mówiło się, że nie żyją (choć oczywiście wnikliwi czytelnicy przynajmniej jeden z wątków już rozpracowali, drugi był sporym zaskoczeniem i do tej pory pozostawał w sferze marzeń… ale nie martwcie się – Ned nie powstał jako zombie, to na szczęście inna liga), inni podejmują decyzje, które mogą sporo namieszać… Dzieje się wiele, jak zawsze w Pieśni...

Bohaterowie są jak zwykle świetnie wykreowani oraz dorastają widzimy jak Jon Snow(Stark)  Lord Dowódca Nocnej Straży z chłopaka staje się mężczyzną, stara się dorosnąć do oczekiwań i nadziei, które w nim położono, wątpi i szuka swojego miejsca, cały czas pozostając w cieniu nieżyjących ojca i brata, wyznaczając ich sobie na wzór. To właśnie chęć zdobycia uznania w ich oczach jest jego siłą napędową, a ciężar nałożony na jego barki i brak zrozumienia otoczenia, samotność i wyobcowanie potwierdzają tylko, że milczący biały wilkor przypadł mu nie tylko ze względu na pochodzenie. Natomiast młoda władczyni Daenerys Targaryen z trudem uczy się własnych ograniczeń i starając się być wierna samej sobie popełnia błąd za błędem. Tyrion pozostaje sobą, co jest jedną z najlepszych rzeczy, jakie można znaleźć w całej sadze, a jego ścieżka wiedzie przez miejsca mityczne. To właśnie on spotka największe zaskoczenie całego tomu. Pojawia się także kolejna z ciekawych postaci, czyli jedyny dobry do szpiku kości bohater, który jednak w przeszłości był przemytnikiem – Davos płynący z poselstwem do Białego Mostu. Finał tej wyprawy również podniósł mi ciśnienie i zachwycił, bo tego pragnę dla Północy. Rozdziały Brana nigdy nie należały do moich ulubionych, przyznać jednak trzeba, że dowiedzieć się z nich można rzeczy intrygujących o samym Westeros, a rozdział ukazany oczami Melisandre stanowi prawdziwą gratkę.

Język książki jest jak zawsze wymagający ale dzięki temu odczuwamy klimat tej niezwykłej książki...

Okładka jest najładniejszą z całego cyklu i zawiera w sobie małą tajemnicę...

Podsumowując "Taniec ze Smokami"  jak i całą sagę mogę polecić każdemu bez wyjątku gdyż kto by po tę książkę nie sięgnął zawsze znajdzie coś dla siebie:)

Fabuła: 11/10
 Bohaterowie: 11/10
 Język: 9,5/10
 Okładka: 11/10

 Moja Ocena 10+/10

Autor: George R.R Martin
Tytuł: Taniec ze Smokami Część 1
Seria: Pieśń Lodu i Ognia
Tłumaczy: Michał Jakuszewski
Liczba stron: 640
Wydawnictwo: Zysk I S-KA
Data wydania: 22.11.2011

Polecam:
Wydawnictwo ZYSK I S-KA

3 komentarze:

  1. Skoro tak bardzo polecasz, muszę się w końcu zabrać za całą serię.. tak ferie będą dobrym pomysłem na 7000 stron :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje sie byc ciekawe, jak znajdę czas, to sięgnę po tę serię :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Seria jest świetna. Połknęłam pierwsze 4 tomy w dwa miesiące, a teraz jestem w połowie Tańca. Co do okładki, to masz rację, poprzednie (te wydane w Polsce) były okropne.

    OdpowiedzUsuń